Bezinteresowna złośliwość...

„Bezinteresowna złośliwość” – tak Gosia nazwała coś, co niestety coraz częściej staje się codziennością. To określenie trafia w punkt. Bo nie chodzi już tylko o zwykłe hejty czy frustracje. Chodzi o złośliwość dla samej złośliwości.

Gosia, która sama zmaga się z nowotworem, opowiedziała ostatnio o czymś, co ją mocno poruszyło. Nie chodziło tylko o jej własną historię (choć to także), lecz o falę komentarzy, jaka wylała się pod zbiórką na leczenie Tomasza Jakubiaka, który także walczy z rakiem (filmik możecie obejrzeć na grupie). Zamiast współczucia, zrozumienia czy choćby neutralnego milczenia, pojawiły się słowa pełne złośliwości.

Bezinteresowna złośliwość - Trudno o lepsze określenie. Bo to właśnie ona zdaje się coraz częściej dominować – nie tylko w sieci, ale i w codziennym życiu. Złośliwość, która nie jest reakcją na krzywdę. Nie jest obroną. Nie jest nawet efektem frustracji. To złośliwość dla samego faktu bycia złośliwym. Jakby ludzie szukali pretekstu, by komuś dopiec – choćby na chwilę, choćby zupełnie obcemu człowiekowi.

I to właśnie te dwa słowa – bezinteresowna złośliwość – idealnie oddają coś znacznie szerszego niż tylko reakcję na jedną zbiórkę. Oddają coś, co staje się niestety codziennością. Coś, z czym spotykamy się niemal każdego dnia. Bo o ile można zrozumieć złość wynikającą z bólu czy frustracji, to złośliwość zupełnie bez powodu – ta jest najtrudniejsza do przyjęcia

Spotykamy ją wszędzie...

Dziewczyna nagrywa merytoryczny filmik, a pod nim komentarze:
- "Z taką twarzą bym się nie pokazywała.”
- „Po co to wrzucasz?”
- "nikogo to nie interesuje"

Mama próbuje ogarnąć zakupy z płaczącym dzieckiem:
- "nie można było go zostawić w domu?"
- "nie potrafisz uspokoić własnego dziecka?"
- "tak się kończy bezstresowe wychowanie"

Przykłady można mnożyć i pewnie każdy z nas mógłby podać kolejne...

Ktoś powie: „Ale to tylko komentarz w internecie.”, „Ale ja tylko powiedziałem, co myślę.”
Tylko komentarz? Dla kogoś, kto czyta go w chwili zwątpienia, może to być ten jeden cios za dużo.

Czasem nie zdajemy sobie sprawy ile kogoś 'kosztuje' (wysiłku, odwagi, walki z samym sobą) poproszenie o pomoc, opublikowanie czegoś w sieci, czy po prostu wyjście z domu.

I nie chodzi o to, żeby udawać, że wszystko nam się podoba. Ale serio – jeśli nie możemy komuś pomóc, coś nas nie interesuje lub się nie podoba, to może lepiej zignorować?

Może warto częściej wybierać życzliwość? A jeśli nie masz nic dobrego do powiedzenia – może to dobry moment, żeby zamilknąć. Bo świat i tak bywa trudny. Każdy niesie swój ciężar, o którym możemy nie mieć pojęcia. Czy nie lepiej tą samą energię poświęcić na dodanie pozytywnego komentarza, szczerą pochwałę czy docenienie kogoś? O ile świat byłby piękniejszy!

W świecie, który i tak nikogo nie oszczędza, lepiej sobie nawzajem dawać choćby trochę ciepła. Nie musimy się uwielbiać, nie musimy się ze sobą zgadzać. Ale możemy przestać sobie dowalać. Możemy – zamiast komentować złośliwie – po prostu przejść obok. A jeszcze lepiej – zatrzymać się i pomóc. Jeśli chcesz zrobić coś dobrego – dołącz do grupy z licytacjami, z której cały dochód trafia na leczenie Gosi. Bo czasem największą siłą jest nie słowo, a gest. 💛

Komentarze