SiliSponge - następca Beauty Blendera czy silikonowy koszmarek?
SiliSponge, czyli silikonowa gąbeczka, która miała konkurować z Beauty Blenderem - hit czy kit? Specjalnie nie czytałam wcześniej żadnych opinii. Wiedziałam, czego od tej "gąbeczki" oczekuję i nie chciałam wyrabiać sobie opinii, zarówno pozytywnej czy negatywnej... Wiecie jak to jest. Czasem tyle razy człowiek nasłucha się zachwytów, że w końcu sam zaczyna doszukiwać się pozytywów, całkowicie ignorując wszelkie negatywy. Lub na odwrót - na siłę szuka wad... Po wyrobieniu swojej opinii, poskakałam po różnych recenzjach i oczom
nie mogłam uwierzyć - czy ja czytam o tym samym produkcie? Ale do sedna!
Silikonową gąbeczkę mam już jakiś czas - pokazywałam ją przy okazji wpisu o nowościach i dostałam już kilkanaście zapytań o moją opinię. Zamówiłam ją ze strony Molly Cosmetics, ale kompletnie nie pamiętam ile kosztowała. Nie były to jakieś wielkie pieniądze, ale w sumie to nie ważne. Dlaczego? Okaże się dalej :)
Kilka słów o Silisponge
O tej silikonowej gąbeczce było głośno właściwie zanim dotarła do rąk użytkowniczek. Szumne hasła zapowiadały następcę BeautyBlendera - oszczędność podkładu, higieniczność, gładkie wykończenie makijażu.... Wyobraź sobie, że nie można było jej kupić tak po prostu, bo pierwsza tura rozeszła się tak szybko, że na kolejne trzeba było się zapisywać w kolejce. I do mnie gąbeczka przyszła po dłuższym czasie (czekałam chyba 3 tygodnie), zapakowana w srebrną saszetkę z zamknięciem strunowym. Wszystko ładnie, higienicznie. Gąbeczka jest poliuretanowa, niektórym przypomina wkładkę do stanika. Coś w podobie, a jednak inne w dotyku ;) Jest elastyczna, ale jednocześnie nie jest miękka. Wygina się, ale nie da się jej ścisnąć, jak niektóre silikonowe wkładki - w końcu cała jest wykonana z jednego materiału, a nie ma w niej powietrza czy żadnego innego "wkładu". Przed pierwszym użyciem należy ją porządnie umyć :)
Jak używać Silisponge?
Według "instrukcji" można ją używać na dwa sposoby - rozsmarowując podkład lub go wklepując. W zależności od wybranej opcji uzyskujemy słabsze lub mocniejsze krycie.
Jak myć Silisponge?
Gąbeczka jest z pewnością bardzo higieniczna. Po zrobieniu makijażu wystarczy ją umyć np. żelem do twarzy. Gąbeczka jest gładka i nic się w nią nie "wżera", więc to dosłownie chwileczka.
Moja opinia
Próbowałam używać tej "gąbeczki" na wiele sposobów i szczerze powiem, że w żadnym, ale to żadnym się nie sprawdziła.
Pierwsze podejście - rozsmarowywanie podkładu.
Próbowałam równomiernie rozprowadzić podkład na twarzy i niestety okazało się to niewykonalne. Troszkę lejący podkład właściwie nie tyle rozsmarowywał się, co rozmazywał po twarzy. Z kolei bardziej treściwy, lepiej trzymał się gąbeczki niż twarzy. W efekcie nie dało się osiągnąć równomiernego krycia.
Podejście nr 2 - wklepywanie
Kolejny niewypał. Podkład bardzo dobrze trzymał się gąbeczki, ale niekoniecznie miał ochotę przenieść się na twarz. Po prostu nie da się nią wklepać produktu, nawet mocniej dociskając ją do skóry (co swoją drogą jest mało przyjemne).
Gąbeczka jest elastyczna i łatwo się wygina, ale niezależnie od wybranego sposobu, jej kształt nie za bardzo pozwala na operowanie w okolicach płatków nosa, czy kącikach oczu. Okazywało się, że i tak muszę wklepać podkład palcami.. Po co mi więc gąbeczka? Do tego czas, jaki był potrzebny na nałożenie podkładu, jest o wiele dłuższy niż w przypadku gdybym to zrobiła palcami, pędzlem czy Beauty Blenderem.
Nie powiem, że silisponge ma same wady, bo to nieprawda. Przyznaję, że o wiele łatwiej utrzymać ją w czystości. Wystarczy umyć ją pod bieżącą wodą z niewielką ilością żelu do twarzy i gotowe. Do tego nakładając podkład silikonową gąbeczką, na twarzy nie odciska się żadna faktura, bo jej powierzchnia jest idealnie gładka.
Nie zgodzę się jednak, że to oszczędność podkładu. Co prawda w gąbeczkę nic nie wsiąka, ale tak trudno się nią równomiernie rozprowadza podkład, że ta sama ilość, co przy użyciu BB, daje o wiele mniejsze krycie (podkład jest po prostu rozmazany). Naprawdę wolę zużyć nieco więcej produktu, a cieszyć się ładnym efektem, niż użyć go mniej, a męczyć się z plamami na twarzy...
Gdzieś wyczytałam, że dzięki silisponge możemy ukryć rozszerzone pory... I tu bym się nie zgodziła. Silikonowa gąbeczka, przez to "rozmywanie" może sprawić na początku wrażenie wygładzenia, ale tylko wrażenie. Nie wiem jak to wytłumaczyć i do głowy przyszedł mi jedynie przykład z chlebem z dziurkami i masłem. Gdy rozsmarujesz masło na chlebie grubszym nożem, to dziurki nie będą widoczne... ale po chwili masło się zapadnie i po efekcie... Krycie niedoskonałości też jest słabe, bo gąbeczka zbiera podkład z wypukłych miejsc i rozmazuje je jeszcze bardziej...
Zalety:
- łatwa w utrzymaniu czystości
- nie pozostawia śladów
- tańsza niż Beauty Blender
Wady:
- nie rozprowadza podkładu, a jedynie go rozmazuje
- ciężko się nią operuje w okolicach oczu czy nosa
- ciężko osiągnąć mocniejsze krycie
- nie sprawdza się przy aplikacji pudru
- nakładanie nią podkładu zajmuje za dużo czasu
Podsumowując
Niezależnie od podkładu i sposobu nakładania, silikonowa gąbeczka ślizga się po twarzy, rozmazuje produkt i tworzy smugi. Ciężko nią osiągnąć mocniejsze krycie, do tego aplikacja trwa o wiele dłużej niż w przypadku Beauty Blendera czy mojego ulubionego Hakuro (którym czasem maluję się w ogóle nie spoglądając w lustro). Do tego nie leży wygodnie w dłoni i ciężko nią operować w okolicy nosa czy oczu. Dla mnie, ta silikonowa gąbeczka, to kompletny niewypał i szczerze nie dziwię się youtubowym wyzwaniom nakładania podkładu czym popadnie...
ZOBACZ POST: BeautyBlender czy pędzel Hakuro H50?
Tak jak pisałam, nie pamiętam ile kosztowało to "cudo", ale w sumie nie ważne. Jakiś czas temu pisałam o tym jak z głową kupować kosmetyki (i nie tylko), ale w tym przypadku nawet nie żałuję wydanych pieniędzy. Dawno nie miałam powodu, żeby tak się rozpisać na blogu (a wiesz, że lubię pisać krótko i na temat 😉 )
Jestem ciekawa czy Ty miałaś okazję używać tej silikonowej gąbeczki? A może planujesz kupić SiliSponge?
Komentarze
Prześlij komentarz
Jestem wdzięczna za każdy pozostawiony komentarz - to niezwykle motywuje do dalszego pisania!