Warto sprawiać sobie małe przyjemności!

Wiele razy na blogu pisałam, że warto oszczędzać i z rozsądkiem podchodzić do zakupów. Nie oznacza to jednak, że nie można pozwolić sobie na małe szaleństwa zakupowe. Czasem warto sprawiać sobie małe przyjemności i ja właśnie sobie takie zafundowałam. A ty?


Zwykle kupuję niedrogie kosmetyki, ale takie które się u mnie sprawdziły lub zbierają pozytywne opinie. Jeśli chodzi o droższe, muszę się dość poważnie zastanowić, ale zdaję sobie sprawę, że za jakość trzeba zapłacić. Niestety cena rzadko bywa wyznacznikiem jakości - i w tej wyższej półce cenowej możemy spotkać buble, więc lubię ewentualny zakup dwa razy przemyśleć.

Od dawna chodziła za mną szminka MAC i kilka innych drobiazgów. W nagrodę za bardzo intensywny miesiąc postanowiłam sama sobie sprawić prezent. Udałam się więc na zakupy, oczywiście internetowe, kierując się przy tym zasadami z posta Jak kupować kosmetyki z głową.


W końcu mam, moją pierwszą szminkę MAC. Długo nie mogłam się zdecydować na konkretny odcień, a nie miałam ochoty od razu rzucać się na kilka - w końcu nawet nie wiem czy się polubimy. Po godzinach oglądania grafik google, przejrzenia pinteresta i masy blogów, skusiłam się na Creme Cup. Szminkę kupiłam w Douglasie - przesyłka eskpresowa, więc nie musiałam długo czekać, by cieszyć się tą małą przyjemnością.


Później udałam się się na zakupy do ezebra.pl i tam wzięłam już troszkę więcej. To moja ulubiona drogeria internetowa, bo ceny są naprawdę niskie, wysyłka bardzo szybko i do tego można płacić także przez paypal.

Na facebooku pisałam też, że poszukuję fajnego rozświetlacza. Postanowiłam wypróbować kultowy Mary-Lou Manizer - jestem ciekawa zarówno odcienia, efektu, jak i porównania z tanioszkiem, którego obecnie używam.

Do koszyka dorzuciłam także Semilac Hard. Moje paznokcie nie mogą dojść do siebie, są słabe i dość łamliwe. Ostatnio używam tylko lakierów hybrydowych, więc postanowiłam zaopatrzyć się w Semilac Hard - zobaczymy jak się sprawdzi przy przedłużaniu paznokci. Czytałam różne opinie więc sama chcę spróbować.

Zobacz post: Peeling idealny?

Na koniec zamówiłam jeden z moich ulubionych peelingów. Wiem, że BingoSpa nie należy do ulubionych firm blogerek, ale ten kosmetyk jest rewelacyjny - a przynajmniej taki był, gdy używałam go jakiś czas temu. Makijaż na wypielęgnowanej skórze wygląda o wiele lepiej, więc warto o nią zadbać.

To już koniec. Być może to nie jest AŻ tyle, ale jak na mnie to szał. Czasem jednak warto pozwolić sobie na małe przyjemności i odznaczyć kilka pozycji z whislisty. Czymże było by życie, gdybyśmy zawsze sobie wszystkiego odmawiali? Raz kiedyś warto podarować sobie odrobinę luksusu i cieszyć się tą przyjemnością bez wyrzutów sumienia!

Jestem ciekawa na jakie małe przyjemności Ty ostatnio sobie pozwoliłaś?

Komentarze

  1. Czasem sprawiam sobie takie małe przyjemności - raz częściej, innym razem rzadziej - wszystko zależy od humoru i potrzeby :D Na Mary Lou mam ochotę od dawna, ale jakoś mi z nią nie po drodze. Może jak skończę obecny rozświetlacz to w końcu wrzucę ją do koszyka :D

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Jestem wdzięczna za każdy pozostawiony komentarz - to niezwykle motywuje do dalszego pisania!