Doceniaj każdą minutę...
Chciałabym nadal być beztroskim dzieckiem... Mam wrażenie, że wszystko dookoła było wesołe, kolorowe... Niestety im więcej lat przybywa, tym więcej się dzieje... Mówią, czas leczy rany. Ja chyba potrzebuję mnóstwa czasu.
Najpierw odszedł znajomy, później wujek i tata. Nic tak nie otrzeźwia jak śmierć najbliżej osoby. Mimo, że minęło już parę dobrych miesięcy wcale nie jest lepiej. Nadal nie mogę (nie mam ochoty) z nikim o tym rozmawiać, nie mogę oglądać zdjęć... Miałam nie pisać takich smutnych postów, ale może to jakaś forma terapii?
Wczoraj wszystko wróciło po raz kolejny. Nie znałam Ani Przybylskiej osobiście, ale jak odchodzi ktoś z twojego pokolenia to zmusza do jeszcze intensywniejszych przemyśleń. Do tego matka trójka dzieci... tak jak ja. Jak sobie pomyślę, że w najważniejszych momentach życia tych dzieciaków zabraknie najbliżej osoby, to aż serce się kraje... Całą noc nie mogłam spać, po mojej głowie kłębiły się wspomnienia z lutego. Uświadomiłam sobie, że naprawdę warto dbać o siebie, o swoje zdrowie... Nie odkładać badań na później, bo później może być za późno.... Sama mam pewne wątpliwości, więc już dziś zapisałam się do lekarza. I postanowiłam - nie będę więcej zwlekać! Jak coś będzie mnie niepokoić - kierunek lekarz! I to niekoniecznie dla siebie - dla mojej rodziny!
Choroba/Śmierć nie patrzy na wygląd, stan portfela, popularność czy nawet wiek. Dziwi mnie jak ktoś poświęca całe dnie i noce na robienie kariery, zarabianie pieniędzy samemu sobie tłumacząc, że później będzie korzystał z tego co osiągnie/zarobi. A jak nie będzie tego później? Na co te pieniądze? Do grobu je zabierzesz? A straconego czasu nie da się nadrobić. Nigdy nie wiadomo co nas spotka - choroba, wypadek... to może być chwila...
Oczywiście nie warto być pesymistą, ale warto doceniać każdą minutę. Podobało mi się podejście Ani Przybylskiej. Nie pchała się na ścianki, nie była pracoholiczką... poświęcała się rodzinie i dla niej żyła, nie zapominając przy tym o sobie. I z tego co widać była niezwykle szczęśliwa.
Żyjmy w zgodzie ze swoimi przekonaniami, korzystajmy z chwil, dbajmy o naszych bliskich... żeby w razie czego móc powiedzieć, że dobrze wykorzystało się swoje życie!
Niech podsumowanie będą słowa Ani:
Teraz rozumiem, co to znaczy naprawdę cieszyć się każdą chwilą. Doceniam każdą minutę
pięknie to napisałaś!
OdpowiedzUsuńtakie wydarzenia uświadamiają nam na czym tak naprawdę polega życie!
nie zapominajmy o tym każdego dnia :)
ściskam Cię mocno!
Bardzo przykre, to wszystko :( tak jak napisałaś lepiej doceniać i cieszyć się każdą chwilą, dbać o bliskich -dbając również o siebie. .. a nie mogę normalnie o tym pisać bo strasznie mną wstrząsnęła ta wiadomość :(...
OdpowiedzUsuńDla mnie śmierć Ani też jest trudna emocjonalnie. Też wspomnienia...
OdpowiedzUsuńMoja mama chorowała na to samo, jednak jej walka trwała znacznie krócej...miałam 13 lat i mama nie była TYLKO mamą. Była Przyjaciółką. Bardzo Ja zawsze szanowałam, nigdy, nawet w fazach buntu, nie myślałam i nie mówiłam do niej o niej źle.
Teraz myślę o dzieciach Ani, bo wiem co przeżywają. Wiem jak to boli i wiem, ze nigdy nie przestanie boleć....
Też będe szła na badania. Zwlekałam już 5 lat :( 5 długich lat a w mojej rodzinie co chwile ktoś dowiaduje się o nowotworze. Przy pierwszych badaniach byłam uspokajana że moje wyniki to nic takiego, że młoda jestem i trzeba odczekać. Chyba już za długo czekam...
OdpowiedzUsuńpięknie to napisałaś...
OdpowiedzUsuńsama byłam w szoku jak tylko się dowiedziałam o śmierci Ani...
Życie jest tak bardzo ulotne, tak krótkie... Słowa Ani uświadamiają nam na czym tak naprawdę polega życie - cieszmy się każdą chwilą...
OdpowiedzUsuńPięknie napisane. Mnie wczorajsza wiadomość bardzo poruszyła...
OdpowiedzUsuńŚmierci jest czasami takim punktem w życiu, że człowiek budzi się z amoku w którym tkwi w swoim życiu. Osobiście nie doświadczyłam tego, ale znam takie osoby, które pędził na oślep przez życie dopiero po śmierci kogoś bliskiego obudzili się.
OdpowiedzUsuńAż się wzruszyłam czytając tego posta, pięknie napisane!
OdpowiedzUsuńpiękne słowa, aż łza się w oku kręci...
OdpowiedzUsuńW ostatnim roku zmarły dwie bliskie dla mnie osoby. Jedna tragicznie, bardzo młodo. Myślę, że czas leczy rany ale pewna pustka, której nie da się wypełnić na zawsze pozostaje.
OdpowiedzUsuńUwierz że wczoraj miałam to samo, mam 3 letnią córeczkę, druga urodzi się w lutym. Mój tato zmarł na raka jak miał 36 lat, moja babcia ( taty mama ) zmarła gdy on miał 3 lata a tato zmarł jak miał 5... Została ich trójka i wychowała ich babcia.... Wszędzie rak... Jestem w ciąży i badania mam robione cały czas, jednak po ciąży będę się badać reguralnie, wiem co ma być to będzie ale nie chce żeby moje córeczki wychowały się bez mamy ;(
OdpowiedzUsuń"Choroba/Śmierć nie patrzy na wygląd, stan portfela, popularność czy nawet wiek." - święta prawda niestety :(
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci dużo siły w walce ze smutkiem i przeciwnościami i przesyłam pozdrowienia.
OdpowiedzUsuńSmutne to i prawdziwe. Nie zdajemy sobie sprawy jak kruche jest nasz życie
OdpowiedzUsuńSama nie spodziewałam się po sobie, że śmierć aktorki może tak mną wstrząsnąć.
OdpowiedzUsuńW styczniu minie 5 lat jak nie żyje mój tata i choć udało mi się oswoić z tym, że go nie ma, że nie cierpi, to wciąż nie potrafię chociażby wykasować numeru telefonu. Życie jest bardzo kruche! Zmarsł mój dziadek, wujkowie...w zeszłym roku 34 letnie żona kuzyna (również osierciła troje dzieci). Niestety nigdy nie wiadomo co będzie jutro, więc warto żyć pełnią życia i nie przejmować się pierdołami. Bardzo smutna wiadomość, sama nie mogę w to uwierzyć.
OdpowiedzUsuńteż nr mam ciągle zapisany... nie jestem w stanie/nie chcę go skasować...
UsuńJa tak samo nie potrafię, czasami wydaje mi się że widzę bliskich w innych osobach. Śmierć Ani Przybylskiej dobiła mnie wczoraj do reszty. :(
UsuńTo prawda, nie można żyć tylko dla kariery. Niedawno jak pamiętasz zmarł mój zięć, w wyniku potrącenia przez 2 samochody, miał tyle planów i uśmiechu. Niedawno w tym samym miejscu mieli wypadek jego rodzice, mieli w samochodzie nasze wspólne wnuki. Droga nadal nieoświetlona choć tkwi tam już 5 krzyży, a zginęło 7 osób. Na szczęście żyją, choć auto było do kasacji. Życie jest takie kruche. :( Warto celebrować każdą chwilę...
OdpowiedzUsuńWszystko prawda to co piszesz, ale... Anna Przybylska była jedną chorą z setek innych. Tysiące ludzi dziennie umiera z powodów onkologicznych. Na oddziałach pacjenci z nowotworami leżą na korytarzach, a poradnie pękają w szwach. Śmierć Anny Przybylskiej tylko otwiera nam oczy na problem. Jest to bardzo przykre wydarzenie, ale umierają młodsi, dużo młodsi, którzy życia jeszcze nie posmakowali. Dlatego tak jak Ania doceniała, my też powinniśmy - szanować życie i czerpać z niego ile tylko się da każdego dnia.
OdpowiedzUsuńOczywiście ze umierają młodsi... dlatego warto dbać o siebie i bliskich i nie bagatelizować objawów. Nie daje to 100% szans jak widać w przypadku Ani która bardzo się pilnoawła. Jednak zawsze większe prawdopodobieństwo że choroba z nami nie wygra. A tak naprawdę nie ważne w jakim wieku ktoś umiera... i bez tego trudno się z tym pogodzić
UsuńNiestety życie jest bardzo kruche i dobrze doceniać to co się ma .
OdpowiedzUsuńTeż straciłam tatę.. miałam wtedy 8 lat, teraz mam 24 i nadal mi go brakuje, z pewnością zawsze mi Go będzie brakować. Od tamtej pory doceniam to co mam, każdy dzień, każdą chwilę. Wykorzystuje swoje życie w 100%. A telefon z bliskimi zawsze kończe słowami: Kocham Cie.
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o Anię to bardzo smutna wiadomość... pozostanie w mojej pamięci jako piękna, zdolna kobieta, kochająca matka.
Pięknie to napisałaś. W nocy spać nie mogłam, a przez cały dzień chodziłam i rozmyślałam jakie to życie jest kruche i niesprawiedliwe :(
OdpowiedzUsuń