Gdzie byłam jak mnie nie było?

Nie było mnie krótką chwilę, ale już wracam. Moje zniknięcie akurat po poście o kryzysach blogerki nie było zamierzone, a być może wyszło tak jakby zrezygnowała z bloga. A chodziło tylko o to, że jak każdy czasem i mnie dopada zniechęcenie.

W każdy razie powodem mojej krótkiej nieobecności był pobyt w szpitalu. Ci, którzy obserwują mnie na Instragramie już wiedzą. Reszta pewnie się domyśla - urodziłam. Żartowałam, że maluszek mógłby urodzić się 19-tego, żeby ułatwić mi zapamiętanie daty (każdy z chłopaków ma coś z dziewiątką) i posłuchał :) Do tego się postarał i szybko uwinął, ale o tym może innym razem.

Mam nadzieję, że czasu nie zabraknie bo pomysłów na notki mam kilka. Niektóre już nawet napisane.