Czasem jedna chwila nieuwagi... może kosztować życie...
Może czasem zdarza ci się powiedzieć: "co za ludzie?", "mnie to by się nie zdarzyło", "jak można być tak nieodpowiedzialnym".... Najczęściej takie słowa przychodzą na myśl w obliczu tragedii, które spotykają najmłodszych... Chciałam jednak na to spojrzeć z innej strony... Ze strony rodzica...
Weźmy pod uwagę sytuację hipotetyczną. Nie wierzę, że wszyscy rodzice, po narodzeniu się dziecka stają się abstynentami. Pewnie czasem (najlepiej jak rzadko) zdarza Wam się wypić z przyjaciółmi. Powiedzmy, że przez jedną, dosłownie jedną chwilę nieuwagi dziecko wypadnie z okna... Dobrze wiesz, że to twoja wina - nie dopilnowałaś swojego dziecka... co kosztowało jego zdrowie, a może nawet życie. Licz się z tym, że alkomat wykazał promile, więc w świat pójdzie wiadomość, że pewnie była nie wiadomo jaka libacja, a cała rodzina to patologia. Nikt nie zastanowi się co ty przeżywasz... a to TY masz największą karę...
Sytuacja nr 2. Czytaliście wczoraj o ojcu, który zostawił w samochodzie swoją córeczkę i poszedł do pracy? Nie wiadomo czy zasnęła w trakcie jazdy, czy dostał telefon z pracy i bardzo się spieszył, rozproszył myśli... Pech chciał, że był to parking przyzakładowy i ludzie kręcili się dopiero w godzinach zmian. Niestety ten jeden błąd kosztował go życie jego dziecka... Teoretycznie sprawa absurdalna, ale nie wiemy dlaczego zapomniał... Nie chcę nawet sobie wyobrażać co siedzi teraz w jego głowie... Dobrze, że niektóre portale wyłączyły możliwość dodawania komentarzy... Nie znamy całej sytuacji... a tragedia jest straszna!
Sytuacja nr 3. Powierzasz dziecko pod opiekę nastolatki. Wiesz, że to osoba zaufana, być może ktoś z rodziny. Dzieciaki idą nad malutką rzeczkę... Najmłodsze wpada do wody.. niestety nie daje się go uratować... Wystarczyła chwila... Jakie komentarze? Co za rodzice dali dzieci pod opiekę nastolatki?
A tak naprawdę, czy nigdy nie zdarzyło Ci się dać dzieci pod opiekę, powiedzmy 16latce?
Niestety z tą ostatnią sytuacją miałam okazję bliżej się zapoznać... i to co można było przeczytać w prasie nijak się miało do rzeczywistości... Nikogo nie obchodziło, że to był przypadek, jedna chwila nieuwagi, źle postawiona noga...
Sytuacja nr 4. Dbasz o to by w domu każdy kąt był zabezpieczony, mieszkanie wysprzątane, ale raz zapomniałaś odstawić silnego detergentu... Może sprzątałaś, ktoś zapukał do drzwi...a w tym czasie dziecko wypija płyn...Wystarczyła dosłownie chwilka...
Można by wymyślać w nieskończoność takich sytuacji.. dzieciom przychodzą do głowy różne pomysły - połknięcie jakieś tabletki, czy zjedzenie kilku owoców konwalii (patrz: Konwalie - piękne i niebezpieczne) itp... Oby takie sytuacje zdarzały się jak najrzadziej, ale daleka jestem od oceniania rodziców, po tym co przedstawia się w mediach... Nie chcę ich ani bronić, ani oskarżać. Pewnie Ci rodzice sami zadają sobie pytanie: "Jak to się mogło stać?"... Pewnie zapłacili by własnym życiem aby tylko cofnąć czas... ale to co się stało, się nie odstanie...
Z drugiej strony ja z takich sytuacji staram się wyciągać wnioski dla siebie... Może część z tych tragedii wynika z faktu, iż wychodzimy z założenia, że to nie przytrafi się NAM. Przyjmujemy jako pewnik, że NAM to się nie zdarzy. A może warto taką ewentualność wziąć pod uwagę? Wtedy jesteśmy bardziej czujni...
Już jakiś czas temu doszłam do wniosku, że przy dzieciach nie pijemy oboje - zawsze jedno musi być trzeźwe... (teraz to akurat wiadomo kto nie pije). Ciężko jest mieć dookoła głowy na trzeźwo, a co dopiero przy alkoholu i grupce znajomych.
Druga rzecz, lepiej być przeczulonym na niektóre rzeczy niż później czegoś żałować. Od małego lepiej uczyć dzieci jakie niebezpieczeństwa niesie woda, a zwłaszcza rzeki oraz co robić w razie gdy maluch się zgubi...
Planując jakąś wycieczkę biorę pod uwagę ruchliwość moich dzieci i moją podzielność uwagi. Na przykład planują wyjazd do Gdyni, wiadomo, że na Skwerze trzeba mieć oczy dookoła głowy bo wystarczy chwilka, czy źle postawiona noga by dziecko wpadło do kanału...
Ostatnio jeden z niezbyt lubianych polityków powiedział (wg mnie) mądre słowa... Mniej więcej "Kiedyś było tak, że kiedy dziecko wypadło z okna, to matce wszyscy
współczuli. Dzisiaj idzie do więzienia, bo dziecko jest państwowe.."
Wiadomo, że czasem tragedie dzieją się w efekcie jakiejś notorycznej patologi czy totalnego braku opieki. Niestety wiadomo, że niekiedy wystarczy czas i nieprzewidziane zdarzenie - co może się przytrafić się także Tobie. Nie wszystko da się przewidzieć... także naszych błędów... Oby nie kosztowały życia...
u nas również w domu panuje zasada - że jesli jeden pije, drugi pozostaje trzeźwy
OdpowiedzUsuńale tak naprawdę - w życiu są różne sytuacje (nawet takich których tu nie wymieniłaś)
i nigdy nie wiemy co nas w życiu spotka
możemy myśleć o zagrożeniach, które napotka nasze dziecko
i je wyeliminować
ale to tylko te zagrożenia, które my możemy przewidzieć
a reszta?
i to jest najgorsze :(
ostatnio dużo się czyta o dzieciach pozostawionych w zamkniętym aucie,nie wiem co to za plaga...już chyba w zeszłym roku krążył filmik o tym jak dziecko umiera w zamkniętym aucie...ja nie rozumiem w ogóle tego,że można dziecko w aucie samo zostawić,serio! i to jeszcze w zamkniętym! ja nawet jak sama z dziećmi w aucie siedzę bo mąż wyskoczył coś załatwić to otwieram drzwi bo ledwo idzie wytrzymać,a żeby samo w aucie zostawić to nawet nie ma takiej opcji, ja tego po prostu pojąć nie mogę
OdpowiedzUsuńja także jestem matką i kurde nie rozumiem jak można tak o dziecko sobie zostawić czy uskuteczniać takie akcje z płynem żrącym. Nigdy z ręką na sercu nie zostawiłam dziecka w takiej sytuacji i wydawało mi się ze tak robi każdy. Dlatego dziwię się że takie wypadki się zdarzają.
OdpowiedzUsuńCiężko oceniać tę sytuację z samochodem. Bo o ile inne to naprawdę moment nieuwagi, to w tym przypadku moment trwał osiem godzin. Ale staram sie nie oskarząc ojca, nie znam dobrze sprawy i oby się to już nikomu nie przytrafiło. Ale szkoda dzieciątka.
OdpowiedzUsuńCzasami wystarczy na prawdę moment. Kilka lat temu byłam na wycieczce z rodzicami w Zakopanym, mój brat miał wtedy jakies 5 lat. Był strasznie ruchliwym dzieckiem, miał podejrzenie o ADHD, nigdy nie mógł wysiedzieć ani sekundy w miejscu, trzeba było mieć oczy dookoła głowy. A wiesz jak wyglądają Krupówki... W pewnym momencie spotykamy się wszyscy w miejscu i nie ma Maćka. Mama była pewna, że jest z tatą, tata, że ze mną, ja, że z mamą. O i tak. Zero alkholou, pilnowanie na całego, a jego nie ma. Szukalismu go ok pół godziny, dopiero po tym czasie go zobaczyliśmy jak wraca przerażony z głową opuszczoną. Odechciało mu się żartów aż do końca wycieczki ;-) Do tej pory nie wiem jakim cudem udało się nam szczęśliwie go odnaleźć w tym tłumie. Ale potem na spokojnie rozmawialiśmy i doszliśmy do wniosku, że w wiadomościach byłoby podane, jak to nieodpowiedzialny rodzice zgubili swoje dziecko.
Nikt tych dzieci świadomie w aucie nie zostawił! To był wypadek, chwila zapomnienia - ludzie teraz sa tak zabiegani, że się nie dziwię.....
OdpowiedzUsuńwypicie płynu w sklepie ( taka sytuacja tez była) - przeciez dzieci sa nieobliczalne, mają 1000 pomysłów na minutę....
Mój starszy syn nigdy nie oddalał się od nas w sklepie, zawsze chodził za rączkę. natomiast młodszy syn - to żywe srebro - chętnie by biegał między regałami, wszystko musi sprawdzić, dotknąć, powąchać.... Oj musimy mieć oczy do o koła głowy !
Dzieci które oddala się nad wodę i staję się nieszczęście czy w zimę ( wchodzą na lód) - tak naprawdę pozwalając naszym dzieciom iść na dwór pobawić się z kolegami nigdy w 100% nie wiemy co oni robią, co im wpadnie do głowy! A wiadomo w grupie dzieci prześcigają się głupimi pomysłami!
Oj można wymieniać.... Sama wiem po sobie, że to co robiłam w dzieciństwie nie było bezpieczne....
Wczoraj jak usłyszałam o tym biednym dziecku pozostawionym w samochodzie na 8 godzin - to .... nie obwiniam ojca tylko zastanawiam się jakie konsekwencje przyniesie nam nasze życie w pośpiechu?! Mam nadzieję, że nam się to nigdy nie przytrafi bo tak łatwo się zamyślić, zapomnieć.... :(
bardzo dobrze powiedziane... Wszędzie się śpieszymy i nie skupiamy uwagi... to może wiele kosztować...
UsuńO tym detergencie w sklepie też słyszałam - tam chyba jeszcze łatwiej o wypadek, bo zazwyczaj takie płyny stoją na wysokości dziecka...
Masz sporo racji w tym co piszesz, bo przecież czasem wystarczy kilka sekund, zagapimy się, robimy coś w kuchni, a dziecko jest niby bezpieczne... Sama za swoją dwójką miałam różne przygody, a jestem z nimi non stop, pilnuję, dbam. Ale jest chwila, że muszę wyjść do kibelka, zamieszać zupę, wytrzeć rozlany przez córkę sok. I zdarzało się, że córka spadła z kanapy bo się bujała na jej brzegu, bawiła się z młodszym bratem i on się sturlał z łóżka. Jak powiedziałam to mojej mamie to widziałam szok w jej oczach (no jak mogłam! Powinnam jeszcze bardziej ich pilnować, nigdy nie zostawiać samych, nawet na sekundę), ale sama już nie pamięta jak miała naszą 3 i np. ja, w ułamku sekundy, dotknęłam żelazka, potem prodiża (miałam z tym jakiś fetysz ;p). Wtedy nikt jej nie oskarżał. Ale teraz są inne czasy... Nie mniej jednak dzieci trzeba pilnować, najwięcej wypadków zdarza się w domu i to jest prawda. Do tego nie rozumiem jak można na chodniku nie trzymać małego dziecka za rękę? Przy dzieciach trzeba być czujnym i mieć dobrze rozwiniętą wyobraźnię żeby wiele rzeczy móc przewidzieć, choćby hipotetycznie miały się wydarzyć.
OdpowiedzUsuńCo do chodzenia z dzieckiem za rękę to kiedyś śmiałam się z matek, którzy szli z wózkiem i drugim dzieckiem "na smyczy"... Teraz to dla wcale nie głupi pomysł... :)
UsuńNapisałąłaś tu naprawdę wiele mądrych słów. Ja sama nie posiadam dziecka, ale opiekuję się jednym wraz z mamą i dobrze widzę, jak niewiele trzeba by dziecko sobie coś zrobiło. A nawet możemy się na dziecku skupiać, a ono w jednej sekundzie zrobi jakiś krok i wyląduje na ziemi. Niestety jak na nas dorosłych krąży wiele niebezpieczeństw to na dzieci jeszcze więcej. Trzeba od dziecka uczyć ich jak mają sie zachowywać, co by si estało gdybyś zrobił to czy tamto. Nie można jednak też przesadzać ze straszeniem.
OdpowiedzUsuńBardzo dobry post.
dokładnie się z Tobą zgadzam...trzeba umieć wyciągać wnioski z tych tragedii !!
OdpowiedzUsuńprzy dziecku 24h musimy skupić całą naszą uwagę!
teraz odkąd jestem mamą zaczęłam odczuwać na własnej skórze :)
Dziecko zmarło, a rodzice przeżywają w tej chwili ciężką traumę... można winić ojca, ale trzeba najpierw przemyśleć czy sami nigdy nie zrobiliśmy czegoś co mogło zagrozić życiu naszego dziecka ...to są chwile, sekundy, odwrócenie wzroku. Nie możemy obwiniać i wydawać wyroków bo nikt z nas nie jest "święty", możemy tylko wyciągnąć wnioski, zwolnić tempo życia i postarać się skupić naszą uwagę na naszych dzieciach ....
OdpowiedzUsuńDobrze jest poczytać mądrą opinię na temat dzieci. Kto nie ma dzieci ten nie wie jak to jest... współczuję facetowi i jego żonie, nie bronie go ale uważam, że karę poniósł i jeśli nie odbierze sobie życia to będzie cud. Niektórych komentarzy odnośnie wypadków z udziałem dzieci nie da się czytać, bo tak jak piszesz nikt nie współczuję rodzicom tych dzieci tylko doszukują się winy. Wystarczy chwila nie uwagi i może dojść do tragedii...
OdpowiedzUsuńU nas w domu też jest zasada, że jeden rodzic musi być trzeźwy, a że ja nie piję alkoholu w ogóle mąż może pozwolić sobie na orzeźwiające piwko wieczorem, jeśli dziecko jest chore (gorączkuje, na antybiotyku) maż alkoholu nie rusza bo nie daj boże coś się stanie (czasem mam słabe nerwy) i ja nie dam sobie rady, to wiadomym jest, że liczę na jego pomoc.
Też się zastanawiam co teraz gość zrobi... ale z psychiką za dobrze raczej już nigdy nie będzie...
Usuńjest pod obserwacja psychiatry....
UsuńSzkoda słów. Jak można dziecko zostawić w samochodzie i to jeszcze pewnie nagrzanym jak cholera :/
OdpowiedzUsuńI właśnie gdy słyszę takie historie boję się, że nie sprawdzę się w roli matki. Takich sytuacji jest na prawdę sporo a media nagłaśniają tylko te które zyskają większy rozgłos... owszem, rodzice na pewno przeżywają traumę, ale akurat w tym przypadku to nie była chwila... ojciec zostawił dziecko na długi czas i tu wychodzi to, że nie każdy powinien dziecko mieć.
OdpowiedzUsuńNiestety, zdarzają się różne tragedie, ale tutaj człowiek nie zakopał dziecka w beczce, tylko ZAPOMNIAŁ, bo upał, osłabiona koncentracja, wyczerpująca praca, matka też była w pracy. Ojciec odwoził dziecko codziennie, dni się mieszają... Bardzo współczuję tej rodzinie :( Nie wyobrażam sobie cierpienia maleństwa...
OdpowiedzUsuńLudzie często wyrażają swoje zdanie nie stając w sytuacji rodzica czy ofiary... Niestety żyjemy w takim kraju, że brakuje w nim tolerancji i współczucia
OdpowiedzUsuńTacy co piją przed i po nie powinni mieć w ogóle dzieci ...
OdpowiedzUsuńSłowa polityka bardzo mocne ! Ale prawdziwe . Ja jestem nianią od trzech lat, dorabiam sobie do studiów , i czasami strasznie się niektórych rzeczy boję, ostatnio z małą wyruszyłyśmy mpkiem do parku w centrum , to w głowie miałam równe scenariusze - a to że jak będę wychodziła z mpku to się potknę i ona mi wypadnie, a to że w parku może ktoś mi ją ukraść - głupie to wszystko, ale dzięki temu nie spuszczam jej z oczu, ciagle jestem przy niej , jak patrzę na niektóre opiekunki, które ustaną w wianuszku i plotkują nie patrząc na dzieci to nóż mi się w kieszeni otwiera ;/ teraz jest zupełnie inaczej, uważam że gorzej, jak ja byłam mała i uczyłam się jeździć na rowerze to się wywalałam miałam do krwi zdarte kolana,i łokcie ale nauczyłam się w mgnieniu oka jeździć, bo wiedziałam że jak będę tak padać to nie starczy mi nóg i plastrów i bandaży , a teraz dzieci mają te wszystkie ochraniacze , robi się wszystko żeby tylko dziecko nie upadło ..... ach kończę moje wywody bo esej zaraz z tego wyjdzie ;D tak czy siak cieszę się że chowałam się w innych czasach, gdzie dzieci chodziły na podwórko w starych dresach , w tenisówka starych z przedszkola z wytartym dużym palcem, i wszystko było super ! a teraz [ coraz częściej to zauważam ] matka ubierze dziecko w białe spodenki na dwór i potem nie pozwala w piasku siedzieć bo spodnie się ubródzą ;/ litości ;]
OdpowiedzUsuńBardzo mądry komentarz do tej sytuacji. Zgadzam się z Tobą w 100%, że bardzo wielu wypadków (nie tylko związanych z dziećmi, ale też z nami samymi, np. wypadków w ruchu drogowym) da się uniknąć, kiedy człowiek uświadomi sobie, że złe rzeczy nie dzieją się tylko innym - mogą przydarzyć się również mi. Trzeba zawsze starać się przewidzieć skutki naszego działania, a przy dzieciach to już w ogóle przydałby się mega wyostrzony szósty zmysł.
OdpowiedzUsuńZ drugiej strony też trzeba znaleźć w tym wszystkim jakiś złoty środek, żeby potem nie było tak, że uzależnimy dziecko od siebie i wpoimy mu nieufność do wszystkich i obawę przed własnym cieniem. Wiadomo, że to jest bardzo trudne, ale cóż - taki urok wychowania ;) Dlatego też ja na razie nie czuję się na tyle odpowiedzialna, by podjąć się opieki i wychowania malucha. Może kiedyś do tego dojrzeję ;)
Mimo że nie posiadam dziecka jeszcze, to myslę, że rodzice muszą mieć bardzo dużą wyobraźnie i wymyślać na przód niebezpieczeństwa, którymi moze ulec dziecko. Ale czy da sie wszystkoego uniknąć? Każdy jest tylko człowiekiem. Możesz całe życie dbać o dziecko, nie pić, opiekować się bardzo a pojedziecie na wycieczkę autem i uderzy w Was jakiś pijany kierowca. Nie przewidzisz tego. Wypadek. Wychowanie dziecka to ciężkie żniwo. Ja współczuje bardzo ojcu, bo będzie musiał żyć z tą świadomością cały czas.
OdpowiedzUsuńMasz sporo racji. Czasami wystarczy chwila, moment. Moja córeczka ostatnio np. wzięła sobie naprawdę duży nóż, przez moją chwilę nieuwagi (był na końcu blatu) na szczęście skończyło się na strachu :/ A stałam przy niej, zaraz obok.
OdpowiedzUsuńJedynie nie mogę zrozumieć jak przez kilka GODZIN ojciec dziecka nie przypomniał sobie o nim. No jak?! nie mogę tego pojąć... I bardzo im współczuję, bo na pewno nie było to celowe działanie :(
A jeszcze co do zostawiania dzieci pod opieką nastolatków. Ja mam młodszego o 12 lat brata i nie raz z nim zostawałam jak był malutki - sama chyba miałabym teraz obawy, ale wtedy było to normalne :)
Jak to mówią oczy dookoła głowy a czasem to i tak mało. Mój synek niefortunnie upadł na ławę był przy tym mój mąż. To były sekundy. Szczęście w nieszczęściu, że skończyło się na dwóch małych szwach. Pewnych momentów nie jest się w stanie przewidzieć. Jeśli chodzi o tą głośną sprawę z pozostawieniem dziecka w aucie... nie wyobrażam sobie. Często jeżdżę z Adasiem samochodem, nie wiem jak można zapomnieć. Nie trafiają do mnie tłumaczenia, że telefon, że coś... ze szybki tryb życia... ok zapomniał.. ale co na 8 godzin? Nie przypomniało mu się przez ten cały czas? A gdzie osoby, parkujące obok?
OdpowiedzUsuńI gdzie jest przedszkole w którym miała pojawić się dziewczynka? Moim zdaniem w takich sytuacjach wykonuje się telefon do rodziców co się stało, że jej nie ma? Może wówczas taki telefon przypomniał by o dziecku.
UsuńJeszcze mogłabym "zrozumieć" 30 min ,że "zapomniał" -ale kurde 8 godzin... 8 !
UsuńW tym momencie nie jestem w stanie zrozumieć,że ani razu w ciągu tych 8 godzin nie pomyślał o córce. Mój mąż pracuje 12 h. W ciągu tych 12h dzwoni co najmniej 5 razy do mnie i pyta co tam w domu,czy wszystko ok,czy ma coś kupić wracając... Nie mniej jednak współczuję tej rodzinie,nie nam oskarżać. On już ma swoją karę.
Zgadzam się w zasadzie w całości z Tobą, Karolina. Jest jednak małe ALE.
OdpowiedzUsuńPotrafię zrozumieć sytuacje, w których zagra moment, krótka chwila. Bo nie jesteśmy maszynami, a ludźmi. Zdarzają nam się zaćmienia umysłowe, zdarzają się momenty, jakich nie przewidzimy. No własnie: MOMENTY. Nie umiem zrozumieć tego ojca jak mógł wysiąść z auta bez dziecka. Nie umiem zrozumieć, jak przez tyle godzin nie przypomniał sobie o dziecku, nie pomyślał nawet tak prozaicznie "co robi moje dziecko". Nie mieści mi się to w głowie. I żeby jasne było: żal mi tego człowieka, niesamowicie mu współczuję, bo za te kilka godzin bezmyślności zapłacił największą z możliwych kar. Nie zmienia to jednak faktu, że nie potrafię zrozumieć i usprawiedliwić tej bezmyślności. Sama odchowałam już dawno dwoje dzieci i wiem jak to jest. Czasem trudno mieć oczy dookoła głowy, czasem nierealne jest wyprzedzanie faktów i zakładanie co może się wydarzyć. Jednak chwila, to nie jest 8 godzin...
Współczuję tym rodzicom...nic już nie będzie tak samo...oni już nigdy nie będą tacy, jak przed tym wypadkiem. Mam nadzieję, ze otrzymają wsparcie, jakie pomoże im się podnieść.
Niestety nie wszystkiego można uniknąć... Ale faktycznie wielu wypadkom można zapobiec, wystarczy więcej uwagi :(
OdpowiedzUsuńtak apropo: http://www.tvn24.pl/wideo/z-anteny/co-moze-stac-sie-z-dzieckiem-jesli-zostawimy-je-w-nagrzanym-aucie,819548.html?playlist_id=17370
OdpowiedzUsuńJa bardzo współczuję rodzicom tej tragedii i nie chciałabym się znaleźć w ich skórze - ale no nie podoba mi sie od razu szykanowanie ich zapomniał a i owszem no i w efekcie dziecko zginęło ale sam przecież od razu trafił na obserwacje psychiatryczną i zastanawiam się czy kiedykolwiek dojdzie do siebie. Nie chcę oczywiście bronić bo nie powinien zapomnieć ale niestety mamy czasy takie a nie inne i sama wiem że ze złamaną ręką musiałam wykonywać swoją pracę pomimo chorobowego i ciągle mnie przez 2 miesiące straszono z każdej strony że zostanę zwolniona - ale tak jest jeśli z 5 pracowników pozostawia się jednego - więc właśnie pogoń za ty aby nie stracić pracy w tych czasach :/ Uważam ze ojciec w tej sytuacji dostał największą karę jaką otrzymał i nie powinniśmy mu dodatkowo dopiekać bo nie wiadomo co nam się w życiu przydarzy :/ Ale dziwi mnie że na parkingu nie mają ochroniarza który by chodził co jakiś czas - ja bym również obwiniała firmę bo również nie zapewnia bezpieczeństwa :/
OdpowiedzUsuńteż mnie to zastanowiło...
UsuńWczoraj tak się zastanawiałam , co przezywaja rodzice tego maluszka. Straszna sprawa. i z jednej strony złość mam, jak można dziecko zostawić, z drugiej jednak zastanawialam się , jak do tego doszło, ze ojciec zapomniał o dziecku. Nie wierzę, że było to celowe, coś musiało się stać.Dziecku życia już nic nie zwróci ale rozpacz rodziców musi być przeogromna. Strasznie mi ich żal , do końca życia będą czuć się winni. Są zaniedbania, których można uniknąć ale są też takie sytuacje, że nie da się wyprzedzić, wyobrazić ,co może się w danej chwili stać. Dzieci potrafią nas zaskoczyć pod tym względem. Nie oceniam ojca, on już dostał karę, która będzie trwac do końca jego życia. Ale smutne jest, że nie ma już dzieciaczka , że nie można tego naprawić.
OdpowiedzUsuńNie da się wszystkiego przewidzieć... To smutne, że media robią z tragedii pożywkę...
OdpowiedzUsuńmyslałam nad podobnym postem na swoim blogu... bo co innego, kiedy ktoś zrobił komuś krzywdę specjalnie, a co innego, gdy coś się stało pod nieuwagę... dla mnie również największą karę Ci rodzice już dostali. ale ludzie to ludzie - zachowują się jak bestie rzucające się na byle mięso, byleby poleciał hejt... przykro, jak się coś takiego czyta. dlatego np. ja rzadko wyrażam swoją opinię pod takimi sprawami, bo dyskusja z takowymi jest zazwyczaj żenująca.
OdpowiedzUsuńa najgorsze w tym wszystkim jest to, że w 80% odbiór zależy od przedstawienia sytuacji w mediach. a że media nastawione są na zysk...
nikt z nas nie jest Bogiem. dzieci to dzieci, czasami im coś strzeli do głowy. wszystko jest ok - ten przykład z szesnastoletnią opiekunką, nikt nic nie ma do tego, wręcz przeciwnie, dobrze, bo dają małolacie zarobić, do tego uczy się odpowiedzialności... aż nagle przychodzi feralny dzień, tragedia i JAK MOŻNA BYŁO Z 16 ZOSTAWIĆ DZIECKO?
po fakcie każdy mądry....
a co do sytuacji z samochodem - nie iwem gdzie, ale gdzieś wyczytałam, ze ten pan miał problemy z pamięcią... ale czy to prawda? poza tym - byliśmy tam? wiemy, co naprawde się wydarzyło ? dla niego to wystarczająca tragedia, rozgłos medialny i wyzywanie w internecie to nic, w porównaniu z tym, co on musi czuć.
Pozdrawiam i dziękuję za post.
Prawda jest taka,że do oskarżania wszyscy są pierwsi... najbardziej denerwują mnie IDEALNE MATKI POLKI. One to dopiero robią krzywdę dzieciom,nie fizyczną rzecz jasna,ale moralną.
OdpowiedzUsuńKomentujący Ci atakujący nie pomyślą ,że to by mogło spotkać ich ... to chwila, moment.
OdpowiedzUsuńNiestety nie da się wszystkiego przewidzieć,ciężko ocenić mi tą sytuacje z dziewczynką w samochodzie choć równie ciężko mi zrozumieć że przez 8h ojciec nie pomyślał o niej. Współczuje mu, bo tylko mogę sobie wyobrazić co on czuje.
Co do sytuacji z detergentem to czytałam gdzieś o tym, ja takiej sytuacji nie miałam, ale gdy mój synek zaczynał chodzić wzięłam go aby powiesić pranie na strychu. Cały czas był przy mnie podniosłam głowę aby powiesić ręcznik,nagle go nie ma ... stał przy schodami i patrzył ... to była sekunda. Całe szczęście że nie zrobił kroku do przodu.