Efektima, Kuracja brązująco - ujędrniająca - najlepszy krem brązujący
Nie wiem czy już pisałam, czy nie, ale nie lubię się opalać. Nie znoszę leżeć plackiem na plaży. Do tego mam bardzo jasną karnację, skłonną do pieprzyków, więc ze słońcem wolę nie przesadzać. Jakiś czas temu dostałam od Maliny do przetestowania balsam brązujący Efektima. Jesteście ciekawe jak się spisał?
Balsam schowany jest w prostej białej buteleczce z pompką. Jak wiecie jestem zwolenniczką opakowań z pompką i za to ode mnie duży plus. Na opakowaniu znajdujemy nazwę "Kuracja brązująco-ujędrniająca". Podchodzę do tego trochę z rezerwą - o ile efektu brązującego oczekiwałam to na ujędrnienie nie liczyłam.
Szukając tego produktu na półkach sklepowych wypatrujcie poniższego kartonika, gdyż właśnie w takim spakowany był balsamik. Niestety zanim zrobiłam fotki, dzieciaki zdążyły go zniszczyć. A szkoda, bo właśnie na nim znajdujemy dużo informacji, włącznie ze składem (czego nie znajdziemy na samym opakowaniu)
źródło: www.wizaz.pl
Skład:
Aqua, Polydecene, Glycerin, Butyrospermum Parki (Shea Butter), Isopropyl Myristate, Hydrogenated Vegetable Glycerides Citrate, Dihydroxyacetone, Paraffinum Liquidum, Polyacrylate/ Polyisobutene/ Polysorbate 20, Petrolatum, Troxerutin, Cetyl Alcohol, Carthamus Tinctorius (Safflower) Seed Oil, Prunus Amygdalus Dulcis (Sweed Almond) Oil, Tocopheryl Acetate, Ascorbyl Palmitate, Linoleic Acid, Argania Spinosa Kernel Oil, Spent Grain Wax, Triticum Vulgare (Wheat) Germ Oil,Linoleic Acid, Triolein, Palmitic Acid, Behenic Acid, Beta-Sitosterol, Propylene Glycol, Propyl Gallate, Ascorbyl Palmitate, Tocopherol, Methylchloroisothiazolinone, Methylisothiazolinone, DMDM Hydantoin, Parfum /Lilial, Citronellol, Hydroxymethylpentyl 3-Cyclohexene Carboxaldehyde, Linalool /, Citric Acid.
Obietnica producenta i sposób użycia:
Balsam jest koloru lekko żółtego, dosyć gęsty. Łatwo rozprowadza się po skórze i w miarę szybko wchłania. Największa zaleta to zapach. Przetestowałam już sporo kremów brązujących (typowych samoopalaczy nie używam) i to co mnie w nich odpycha to śmierdzący typowy zapaszek. W tym produkcie zapach jest przyjemny, słodki... - no może trochę za słodki, ale wolę to niż smrodek. Balsamu używałam głównie na noc i rano nadal smrodku nie było :) Pod tym względem rewelacja!
Oczywiście ujędrnienia nie zauważyłam, ale nie używam balsamu codziennie. Jak już pisałam jestem bladzioch i wcale nie zależy mi na tym by być mulatką. Balsamu używałam głównie na nogi, bo często chodzę w spodniach i różnica między opalenizną na rękach a nogach jest spora.
Jak się sprawdził? Co ważne balsam nie tworzył smug, a nie poświęcałam na wsmarowanie go sporo czasu. Efekt bardzo mi się podoba - opalenizna jest widoczna, ale delikatna. Oczywiście jeśli komuś zależy na wyraźniejszym efekcie, wystarczy wysmarować się po raz kolejny. Uważam, że ten balsam jest rewelacyjny dla bladziochów i czegoś takiego długo szukałam. Większość spotykanych kremów brązujących była dla mnie "za mocna".
Podsumowując - jak dla mnie świetny produkt, choć osoby zakochane w samoopalaczach byłyby zawiedzione.
Nazwa: Efektima, Body - Cure With Bronzing Effect, Kuracja brązująco - ujędrniająca
Cena: ok. 16 zł
Pojemność: 200 ml
Dostępny: lokalne drogerie, Rossmann
Dla bladziochów na pewno sie sprawdzi:)
OdpowiedzUsuńw am raz na zimę :D
OdpowiedzUsuńOo, to balsam nie dla mnie ;)
OdpowiedzUsuńja już zimowych mam parę
OdpowiedzUsuńJednak wolę słoneczko ;)
OdpowiedzUsuńA dla mnie trochę dziwne połączenie balsam brązujący + ujędrniający. Ujędrniający używać należy codziennie, a brązujący co kilka dni. I dlatego się dziwię.
OdpowiedzUsuńJa zawsze używam brązującego z Lirene, bo nie smuży. Widzę , że tego też nie mam co się bać :)
To ciekawe, rozejrzę się za nim :)
OdpowiedzUsuńOj, muszę najpierw wykonczyc z Deli ;)
OdpowiedzUsuńInteresujący i fajnie że ten zapach jest inny niż te śmierdziuszki :)
OdpowiedzUsuńO ja też lubię preparaty tak delikatnie brązujące, bo dają bardziej naturalny efekt.
OdpowiedzUsuńnie miałam tego balsamu brązującego jeszcze
OdpowiedzUsuńooo, to byłby dobry efekt dla mnie:)
OdpowiedzUsuńja w tym roku az byłam w szoku, że sie naturalnymi mocami opaliłam :D wiec brazujace balsamy nie potrzebne ;D
OdpowiedzUsuńO to coś dla mnie, bo jestem blada jak ściana :)
OdpowiedzUsuńJa również lubię delikatny i nieprzesadzony efekt opalenizny...
OdpowiedzUsuńja też bladziocha jak nie wiem;d
OdpowiedzUsuńakurat kończy mi się mój brązujący, więc może na ten się skuszę. Sama nie mam nic przeciw opalaniu-zaraz idę- ale czasami naturze trzeba troszkę pomóc:)
OdpowiedzUsuńU mnie się nie spisał, ale innym polecam :) Chyba lubie swoje 'blade' miejsca na ciele ;)
OdpowiedzUsuńPoleciła mi go teściowa, więc stwierdziłam, że poszukam czegoś więcej na temat tego balsamu iiii... jestem jeszcze bardziej zachęcona niż wcześniej :) Zależy mi na delikatnej opaleniźnie, na ujędrnianiu niekoniecznie, toteż wypróbuję na pewno!
OdpowiedzUsuńP.S. Bardzo ważne pytanie: Czy brudzi ubrania?
OdpowiedzUsuńSzczerze powiem ze nie zauwazylam, ale zwykle smarowalam sie na noc i chwilke odczkiwalam na wszelki wypadek :-)
UsuńDziękuję za odpowiedź, zatem sprawdzę sama :)
UsuńNie ma za co - jeśli chodzi o efekt i zapach to szczerze polecam!
UsuńZawsze obawiałam się samoopalaczy i balsamów brązujących.Raz użyłam samoopalacza i się przeraziłam.Ostatnio jednak postanowiłam wypróbować balsam brązujący z Ziaji i jestem z niego bardzo zadowolona.Jak na razie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Hmm, ja uwielbiam leżeć plackiem na słońcu, ale nie znoszę opalenizny - tego nie idzie pogodzić :D Wybieram mniejsze zło, czyli jednak się opalam. Musiałabym zainwestować w taki balsam, by chociaż równo było :>
OdpowiedzUsuńA ja muszę przyznać, że w ogóle nie znam tej marki, a co dopiero produktu :)
OdpowiedzUsuń